

Wstaję rano, gadam. Deszczyk pada, gadam. Słonko świeci, gadam. Obiad zjadam, gadam.
Byłem z tym już u lekarza, ale nie wiem, co powiedział, bo nie dałem mu dojść do słowa.
Nikomu nie daję! Nawet jakbym nie wiem jak się napiął, to nic nie powstrzyma mojego języka.
Będzie tak paplał, gadał, mówił, dyskutował. Nie ma szans, żeby przestał i się schował.
Przymknij się, Elo! - czasem warknę do lustra, ale to na nic. Nie działa. Kompletnie sam siebie nie słucham.
A jak chcę zasnąć, to watę muszę wetknąć do ucha!